Przemytniczki złotych kości. Spotkanie autorskie z Cezarym Borowym

Zapraszamy serdecznie na spotkanie z Cezarym Borowym. Wtorek, 24.05.2022, godz. 17.00, ul. Szkolna 2 – kino za Rogiem

Nowa książka zdobywcy nagród głównych w kategorii książka reportażowa w konkursie Magellana 2020, w kategorii debiuty w konkursie Kolosy 2020  oraz srebrną statuetkę w konkursie Empiku na najlepszy audiobook  w kategorii PERSPEKTYWY za książkę Spowiedź Hana Solo. Byłem przemytnikiem w Indiach. Przemytniczki złotych kości Cezarego Borowego

Złoto w sandałach Francuzki było więcej warte niż główna wygrana w totka w Indiach. W czwartek, w kocioł wpadło trzech chłopaków i dwie dziewczyny…

 Cezary Borowy, autor książki Spowiedź Hana Solo. Byłem przemytnikiem w Indiach, wraca z kolejną barwną, soczystą i szczerą relacją ze świata polskich „przewalaczy”. Tym razem oddaje głos kobietom, a gra toczy się o większą stawkę. Przemytniczki złotych kości to opowieść o kulisach przemytu złota w Azji i dziewczynach z PRL-u, które miały w sobie dość odwagi (czy też szaleństwa), by w sandałach przewozić przez „zieloną” po cztery kilogramy. Premiera w listopadzie.

 Przemyt elektroniki na trasie Singapur-Indie w latach 80. można uznać za wstęp do działalności przemytniczej na większą skalę. Pod koniec lat osiemdziesiątych polskich przewalaczy interesowało już tylko złoto, a to groziło o wiele poważniejszymi konsekwencjami. Przemytniczki złotych kości Cezarego Borowego to opowieść o wyrafinowanych patentach, bezczelnych ściemach, siostrzeństwie i życiu z oddechem służb na plecach.  Borowy oddaje głos uczestniczkom wydarzeń.

Poznajcie Matę Hari, Krisznę, Ankę Lotówkę, Basię Obserwatorkę, Szachistkę, Francuzkę, Ewę Okulistkę i inne dziewczyny, które nie chciały wyklejać gazetek okolicznościowych na korytarzach biur PRL-u ani parzyć kawy dyrektorowi. Na innym kontynencie, z paszportem na inne nazwisko, podjęły niebezpieczną grę o inne życie.

– Ja nigdy nie czułam się pewnie w tych sandałach – dzieli się dziś wrażeniami Mata Hari. – Wydawało mi się, że zaraz się coś urwie i podeszwy odpadną. Wyczaiłam takie trampki do kostek, granatowe, materiałowe, z grubą gumową podeszwą. Kupowałam oczywiście o numer większe. Ponieważ miałam dużą stopę, po wydrążeniu gumy wkładałam nawet po dwie kilogramowe sztabki albo dwadzieścia dwie małe kości do jednego buta. Następnie zawiązywałam je mocno i wychodziłam na zakupy.

Skip to content